top of page

Book Of Black Earth - The Cold Testament: Recenzja

  • Gilbert Kozanowski
  • 2 paź 2017
  • 3 minut(y) czytania

Cały blackened death metal jest gatunkiem, jakby nie patrzeć, bardzo popularnym. Wystarczy spojrzeć na zespoły jak Behemoth, Belphegor czy Goatwhore - cieszą się ogromną popularnością i dużymi, międzynarodowymi trasami. Blackened death jednak gatunkiem bardzo pomijanym, mimo światowej czołówki niesamowicie popularnych zespołów, metalowcy często patrzą właśnie tylko na wspomnianą czołówkę i odstawiają gatunek w kąt odhaczając jako coś zbadanego i niewartego dalszego poświęcania uwagi. Nawet wśród bardzo zaprawionych słuchaczy metalu ciężko jest znaleźć kogoś, kto oprócz blackdeathowego mainstreamu wymieni jakieś mniej popularne zespoły. Przez to wiele utalentowanych zespołów jest, niestety, pomijanych i nawet nie sprawdzonych. Taką właśnie kapelą jest według mnie Book Of Black Earth, ich wydawnictwo z 2011 roku pod tytułem "The Cold Testament" doczekało się (jakiejś) popularności więc nie można mówić tu o zaciętym bojowniku undergroundu, jednak albumowi wciąż daleko do np: "Evangelion" Behemotha. Trzeci album ekipy ze Stanów Zjednoczonych ostanimi czasy dość mocno przykuł moją uwagę. Nie jest to coś znacznie wyróżniającego się spośród dość jednolitego gatunku jednak ma w sobie coś co powoduje lekkie odstawanie "Zimnego testamentu" od większości blackdeathu. Motoryka perkusji jest raczej typowa, blasty, blasty, inne blasty, przejście, blasty - czyli raczej nic specjalnego - aczkolwiek nie odczuwamy zbytniej monotonii i zwykłego znudzenia wsłuchując się w nią, więc wychodzi to raczej na plus. Wokale, cóż, są one na pewno unikalną częścią albumu. Nie usłyszymy tutaj powiedziałbym typowych soczystych growli, a raczej zachrypnięty krzyk, trochę przypominający black metalowy harsh, jednak mniej złowieszczy a bardziej nienawistny. Według niektórych praca wokalna jest wręcz najsłabszą stroną albumu, według mnie wręcz przeciwnie, jest jedną z jego zalet. Mimo, że podczas pierwszego usłyszenia wokalisty możemy się trochę zdziwić, to z każdym utworem przyzwyczajamy się i zaczynamy lubić wokale i ich, mam wrażenie "niemieckie" akcentowanie godne wysokiego oficera trzeciej rzeszy niemieckiej. Jednak to, na co naprawdę warto zwrócić uwagę to brzmienie gitar i basu. Jest niezwykle pełne i naprawdę ciężkie, oprócz szybkich i raczej typowych w blakdefowym nurcie riffów usłyszymy tutaj głębokie, odbijające się echem w naszej głowie, zajebiście ciężkie riffy, do których nie pozostaje raczej nic oprócz headbangowania. A wszystko dopełnione niesamowicie dobrym, nasyconym, pełnym brzmieniem basu, który idealnie współgra z gitarami i perkusją. Cóż, teraz wypadałoby przejść do utworów. Moimi faworytami na krążku są "Antarctica" oraz "I See Demons" - które jest naprawdę warte wspomnienia ponieważ jest jakby nie patrzeć fenomenem na albumie, doczekało się prawie dwóch milionów odsłon na youtubie podczas gdy inne piosenki z krążka kręcą się w granicach 50-100 tysięcy, czyli raczej przeciętnie dla niezbyt znanego zespołu. Co spowodowało taki kontrast? Intro. Tak, wszystko spowodowane jest zajmującym prawie połowę czasu, niesamowicie dobrze zrobionym intrem piosenki, które przyciągnęło nie tylko metalowców. Niestety tą drugą grupą są raczej muzyczne "normiki", które rzucają pod utworem komentarzami typu "pierwsza połowa jest najlepsza!!!" albo narzekają na wokale. Trudno się jednak dziwić, bo intro jest naprawdę wciągające i można by było go słuchać na zapętleniu nawet przez godzinę, szkoda tylko, że nie wszyscy docenią całą piosenkę. A naprawdę jest tego warta. Mimo, że na całej płycie możemy usłyszeć kilka fillerów, i chwilami staje się odrobinę monotonna, to ze względu na kilka naprawdę unikalnych wałków jak wspomniana przeze mnie "Antarctica" ze świetną motoryką, pomysłowo skonstruowane "I See Demons" czy "Road Dogs From Hell" ze świetną pracą basu i naprawdę świetnie skomponowanymi riffami, warto zwrócić uwagę na album, i przynajmniej raz go przesłuchać. Bo warto. Tym razem pozwolę sobie ocenić dzieło w oklepanej skali 1-10 i dam "The Cold Testament" raczej pozytywne 7/10.

 

Commentaires


Ważne:

Created By Patryk Sokołowski

bottom of page