Hierophant - Mass Grave: Recenzja
- Gilbert Kozanowski
- 1 paź 2017
- 2 minut(y) czytania
Podczas całej mojej podróży przez wszelkie gatunki muzyki ekstremalnej moją szczególną uwagę i uwielbienie zaskarbiło sobie kilka z nich, i właśnie wśród tych gatunków znajdują się między innymi death metal, hardcore punk i grindcore. To właśnie zespoły prezentujące te nurty przez długie godziny potrafią w niezwykle przyjemny sposób torturować moje bębenki. I tak właśnie ostatnio podczas poszukiwań nowej muzyki natrafiłem na nowe wydawnictwo włoskiego Hierophant. "Mass Grave" od razu przykuło moją uwagę bardzo przyjemną dla oka okładką, więc czym prędzej postanowiłem go przesłuchać. To co mnie spotkało, kiedy skończyło się niepokojące, dobrze wprowadzające w klimat intro jest doświadczeniem nie do opisania. Blasty, bestialskie growle, nisko strojone, toczące się ciężko, lecz szybko do przodu riffy, i wręcz miażdżący bas. Wszystkie te elementy połączone w jedność w iście apokaliptycznym stylu. Przy każdym kolejnym utworze nachodziła mnie myśl "dobra, to było zajebiste, to chyba będzie mój ulubiony z płyty", wtedy zaczynał się kolejny utwór i to samo uczucie się powtarzało. Zero fillerów, każdy wałek jest czymś pomysłowo i oryginalnie zbudowanym, dzięki temu nawet po trzecim przesłuchaniu pod rząd nowe dzieło Hierophant brzmi świeżo i zaskakuje brzmieniem. Tak jak wspomniałem na początku - hardcore , death metal i grindcore to jedne z moich gatunkowych faworytów, a włoski zespół niesamowicie dobrze łączy w swojej muzyce wpływy wszystkich tych gatunków. Zresztą nie tylko ich, na krążku usłyszymy sporo inspiracji sludge metalem, czy black metalem. A wszystkie te nurty w "Mass Grave" są połączone w idealny wręcz sposób, wyciągając to co najlepsze ze wszystkiego. Doświadczamy grindcore'owego "mielenia", deathmetalowej destrukcji, hardcore punkowych chugów oraz motoryki (słychać również trochę wpływu w wokalach), oraz sludge'owej mięsistości w budowie utworów. A to wszystko ze szczyptą black metalu. Jeżeli chodzi o zespoły które płyta przywodzi na myśl, nie da się wskazać jednej, głównej inspiracji. Niektóre riffy przywodzą na myśl naszego polskiego Behemotha, czasami mamy wrażenie jakbyśmy słuchali Nails, a jeszcze kiedy indziej Bloodbath. Włoska ekipa na tym wydawnictwie wypracowała po prostu własny, unikalny styl. Jeżeli jesteście fanami metalu ekstremalnego, album jest dla waz wręcz obowiązkową pozycją, jeżeli zawsze raczej stroniliście od ekstremalnej strony metalu, to nowy Hierophant według mnie jest również dobrą pozycją, jeżeli chcielibyście się w tą "ciemną stronę" zagłębić.

Comments