"Kult wciąż żywy" - Black Metal po roku 2000
- Szymon Bukowski
- 16 wrz 2017
- 4 minut(y) czytania

Mówi się, że najlepsze lata Black Metal ma już za sobą, że fenomen pereł pokroju "Transilvanian Hunger", "De Mysteriis Dom Sathanas" czy "The Shadowthrone" nigdy nie zostanie powtórzony, a takich albumów nikt już nie nagra. Płyty te odcisnęły swój szatański znak w muzyce metalowej i tak, geniusz z nich płynący nie będzie mieć drugi raz takiego samego wydźwięku. Jednak czerń i zimno płynące z dalekiej Norwegii wciąż inspiruje, a Black Metal nadal oddycha i pięknie prezentuje się w nowym, świeższym wydaniu. Poniżej przedstawiam wam zestawienie moich 10 faworytów reprezentujących Black Metal wydanych po roku 2000.
Darkthrone - Plaguewielder (2001)

Listę otwiera Fenriz wraz z Nocturno Culto i ich "Plaguewielder" z roku 2001. Album posiada 6 utworów, wszystkie mają ten charakterystyczny "Darkthronowy" pazur w brzmieniu, klasyczne dla nich gitary, bębny oraz wokale, jednak aranżacje numerów z tego jakże niedocenionego i zapomnianego niestety przez fanów norweskiego wyziewu czynią ten longplay szczególnym w dyskografii jednego z black metalowych klasyków, kto nie zna, niech lepiej szybko nadrabia zaległości, bowiem płyta ma dużo do zaoferowania. 43 minuty pięknego, zimnego grania.
Marduk - World Funeral (2003)

Szwedzka metalowa maszyna oddaje "Pogrzeb Świata" w ręce fanów w roku 2003. Album zaczyna się cytatem z filmu pt. "Imię Róży" z 1986: "I am inspired by the devil". Zaraz potem miażdżąca gitara Morgana i perkusja Emila Draugutinovica od pierwszych sekund zabijają. Do tego krzyk Legiona, który brzmi naprawdę złowieszczo, czegóż chcieć więcej? 47-minutowa potężna symfonia śmierci to niestety ostatni album z Legionem za mikrofonem, wielka szkoda, że nie usłyszymy go więcej. No ale wróćmy do utworów. "With Satan And Victorious Weapons", "Cloven Hoof" czy "Night of The Long Knives" to tylko 3 z 10 pieśni "Pogrzebu Świata", a wierzcie mi, wszystkie dają równo po dupie aż miło!
Mayhem - Chimera (2004)

Zespołu ani płyty przedstawiać nikomu raczej nie trzeba. Prawdziwie kultowy album kultowej norweskiej hordy. Przez wielu fanów uznana za jedną z najlepszych, "Chimera" to 45 minut czystego black metalowego wpierdolu, Mayhem jest tutaj u szczytu formy. Krzyki Maniaca na tym albumie są nie do podrobienia, Hellhammer zasuwa po bębnach jak nigdy wcześniej, gitary wydają złowrogie, czarne tony, a całość to "gwałcący dumnie ludzkość" jak mówi jeden z utworów kawałek historii zimnej jak lód i pełnej nienawiści północy. Biada temu, kto nie słyszał, biada...
Mgła - With Hearts Towards None (2011)

Nie "Groza", nie "Exercises...", ale właśnie "With Hearts Towards None" jest kwintesencją Mgły. Znakomity, długi, iście melodyjny, piękny, a przede wszystkim agresywny album stworzony 6 lat temu za każdym razem brzmi co raz lepiej, niepodzielnie rządzący masterpiece krakowskich black metalowców. Szczególną uwagę warto zwrócić na pierwsze 2 utwory i na zamykający "VII". Tego, jak dobry jest ten album, nie da się wyrazić słowami, tego albumu trzeba po prostu posłuchać. Polski Black ma tutaj ogromne ujście, oby następne dokonania naszej sceny miały taki sam poziom, albo i lepszy, ale będzie ciężko przebić płytę, która "Prowadzi serca ku niczemu".
Blaze of Perdition - The Hierophant (2011)

Kolejny strzał z roku 2011, tym razem lubelski "Płomień Zatracenia" i genialny "The Hierophant". Z dumą mogę powiedzieć, że chłopaki z mojego rodzinnego miasta stworzyli tak cudowny album, melodyjność i płynność nowej szkoły black metalu jest tutaj na bardzo wysokim poziomie. Grający przez 46 minut krążek to przede wszystkim czyste brzmienie każdego instrumentu i dwa krzyczące głosy, arcydzieło w ich dyskografii, bez dwóch zdań! Rozpoczynający "The Hierophant", "Back to the Womb", "Let There Be Darkness" czy zamykający "The Grail of Transfiguration" to sztandarowe utwory płyty, jednak cały długograj świetnie prezentuje muzykę lubelskiego mroku, przyjemność podczas odsłuchu gwarantowana!
Cultes des Ghoules - Henbane
(2013)

Kolejna polska pozycja na
liście, Kielecko-Radomski Cultes des Ghoules i uznany przez wielu za ich Opus Magnum, "Henbane". Niemalże godzina bezdyskusyjnego zła lejącego się z głośników, 5 długich, mrocznych i energicznych kawałków "Henbane" to istny miód na uszy dla miłośników okrutnego brzmienia gitar i uczta dla pragnących old-schoolowego grania fanatyków black metalu, album must-listen każdego black metalowca. Co tu więcej pisać, tego po prostu trzeba posłuchać, obowiązkowo. Jeżeli szuka się starego, dobrego, staro-szkolnego blacku'u, "Henbane" to idealny wybór.
Voidhanger - Working Class Misanthropy (2013)

Gitary i wokal z Infernal War oraz perkusja z Massemord/Odrazy to nieświęta trójca z ziem polskich znana jako Voidhanger, "Working Class Misanthropy" to ich drugi pełnoprawny album. Old-school w nowiutkim, pięknie brzmiącym wydaniu grającym 33 minuty. Ale za to jak grającym! To trio nie wyrzuciło jeszcze nic złego w swoim dorobku, a ta płyta to tego idealny przykład. Intensywny, mocny, szybki materiał dający po mordzie, aż chce się więcej. Miejmy nadzieję, że panowie niedługo znów uraczą nas swoją kreatywnością i mocą płynącą z ich muzyki, ten longplay aż krzyczy, aby go kontynuować. Fanom Bathory podejdzie na pewno!
Odraza - Esperalem Tkane (2014)

Po raz ostatni polska scena i kontrowersyjny "Esperalem Tkane" od Odrazy. Swego czasu było dość głośno o tej płycie, intrygujące, wulgarne teksty oraz nietypowo zagrany black metal to definicja jedynej pełnoprawnej długograjki Odrazy. Jednak od pierwszych sekund można stwierdzić, że mamy do czynienia z geniuszem niecodziennie spotykanego black'u, ciągnący się 46 minut album to 7 kompozycji zawierających agresywne, szybkie partie na przemian ze spokojnymi fragmentami, można rzec, powtórka z Furii. Nic bardziej mylnego, własny styl i oryginalność w znakomitej formie. Perełki longplaya to "Wielki Mizogin", "Esperalem Tkany", "Gorycz" i najpopularniejszy "Tam Gdzie Nas Nie Spotkamy", mega przyjemny w słuchaniu album.
Primordial - Where Greater Man Have Fallen (2014)

Przenosimy się na Europę zachodnią, Irlandia ma dla nas połączenie pagan folku oraz black metalu, panowie z Primordial i ich "Where Greater Man Have Fallen" z sprzed 3 lat. Album uzyskał wysokie noty w recenzjach, nie dziwne, ponieważ muzyka z tego krążka to przepiękne 8 utworów grających prawie godzinę, cudowny wydźwięk prostego, porządnego i mocnego grania z wysp. Utwór tytułowy zaserwowany na sam początek, "The Seed of Tyrants" bądź "The Alchemist's Head" to klasa tejże muzyki, ale reszta również trzyma wysoko postawiony poziom przez irlandzkich grajków, zapraszam serdecznie do odsłuchu!
Uada - Devoid of Light (2016)

Listę czas zamykać. Pomoże mi w tym amerykański, świeży jeszcze wyziew, Uada i ich debiutancki album zatytułowany "Devoid of Light". Wydany rok temu pełniak był często porównywany do "Exercises in Futility" od Mgły. Niepotrzebnie i niestosownie, Uada mimo podobnego wizerunku scenicznego to zupełnie inna historia i zupełnie inna muzyka. Stawiający wysoko poprzeczkę album ze Stanów to 34 minuty ciężkiego, harmonijnego black metalu dająca ogromne zadowolenie podczas odsłuchu, ale zostawiająca równie duży niedosyt. Pozostaje tylko czekać, czym Ameryka zaskoczy następnym razem.
Comments